czwartek, 17 marca 2016

#Łaciata recenzja ~ 62


"Przekonacie się Państwo w trakcie lektury tej książki, że Walt Disney był Myszką Miki,
a Myszka Miki była Waltem Disneyem."

Powyżej macie możliwość przeczytania mojego zdecydowanie ulubionego  cytatu z książki noszącej tytuł "Walt Disney. Potęga marzeń". Czy jest on trafny? Jak najbardziej tak!


Chyba nigdy nie przypuszczałam, że jakaś biografia tak mocno mnie wciągnie i zainteresuje, a "Potęga marzeń" totalnie mnie kupiła! Może ma z tym coś wspólnego fakt, że jestem fanką twórczości Walta Disneya, ale bez względu na wszystko jestem naprawdę zadowolona z tego, że egzemplarz powyższej książki od dzisiaj stoi na mojej półce.

Walt Disney dotąd wydawał mi się symbolem niesamowitego bogactwa zarówno poprzez swoją wyobraźnię jak i pieniądze oczywiście. Czemu pieniądze? Otóż, biorę pod uwagę fakt, że zbudowanie kilku parków rozrywki (Disneylandów) pełnych wszędzie obecnego przepychu jest kosztowne, a nakręcenie tak wielu filmów oraz otrzymanie tytułu największej korporacji rozrywkowej na świecie zobowiązuje do pewnego toku rozumowania. To nie zdarza się codziennie każdemu przeciętnemu człowiekowi.

Nigdy nie spodziewałam się jednak, że droga do sukcesu może być tak kręta, praca może być często wyjątkowo żmudna i chęć do tworzenia może być niezłomna mimo niepowodzeń. Tak właśnie zaczynał Disney. Od ciągłych niepowodzeń. Pracy z zamiłowania, lecz bez rezultatów. Warto pokusić się o stwierdzenie, że więcej zainwestował w ten interes, niżeli wyjął na początku swojej kariery.
"Potęga marzeń" nie jest jednak książką zawierającą w sobie opis życia Disneya od momentu jego pierwszej artystycznej działalności, a od momentu jego narodzin. Obrazuje historię jego dzieciństwa i dorastania. Pokazuje rygor z jakim Disneyowie wychowywali syna.
Pokazuje chłopca z wielkimi marzeniami.

W książce nie brak również specjalnego zwrócenia uwagi na wady Walta, przejawiające się w jego impulsywności czy wynikającej z nadmiernego stresu złej kondycji psychicznej, która wymagała zastosowania małej przerwy w pracy w wytwórni Disneya. Tak było...

Jednak sam Disney jest idealnym przykładem na to, że w życiu można coś osiągnąć bez uprzednich kontaktów, że samemu można zbudować sobie mosty i zawojować świat, lecz nie należy od razu oczekiwać największych zwycięstw. Ta książka obrazuje drabinę. Drabinę, po której każdy, kto mam marzenia powinien się kategorycznie wspinać, by osiągnąć sukces. W przypadku samego Disneya zdarzyło się kilka upadków i to wcale nie z niskich szczebli, ale zawsze się podnosił i mimo wątpliwości wyrażanej przez otoczenie, parł do przodu.

To jest w tej książce inspirujące. 

Niesamowicie niezwykłe są opisy pracy nad danymi kreskówkami i filmami, które serwuje nam autor Bob Thomas, pozwalają na poznanie tajemnicy geniuszu, jakim obdarzony był tytułowy bohater. Długo zastanawiałam się nad tym, dlaczego autor tak dokładnie to wszystko opisał, bo odniosłam wrażenie, że nie zataił przed czytelnikiem żadnego szczegółu i doszłam do wniosku, że nie musiał, bo nikt nie powieli teraz pracy Walta Disneya, gdyż czasy się zmieniły. Teraz możemy tą znaną na całym świecie postać, która podbiła Hollywoodzkie kina tylko podziwiać.

Czego można się nauczyć z tej biografii?

Można spróbować zacząć zauważać małe rzeczy, dbać o każdą błahostkę, by móc tworzyć własne idealne kompozycje i nie tyczy się to tylko filmów rysunkowych. Myślę, że ta książka nadaje się do nauki tak trudnej umiejętności, jak komponowanie. Nauczy ona tego fachu każdego, komu takowa umiejętność może okazać się przydatna.

Nie da się ukryć, że w książce wybija się wizerunek Walta Disneya, jako osoby, pociągającej za sznurki, ale i genialnego wizjonera. Nie przeszkadza mi takie przedstawienie tej postaci. Wierzę, że istnieją ludzie natchnieni i nie wątpię w to, że Disney był jedną z takich osób.

Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na szatę graficzną książki, gdyż dla mnie zwykle jest to aspekt bardzo ważny. Otóż, przeglądałam sobie na zagranicznych stronach inne wydania tej książki i muszę przyznać, że polska okładka "Potęgi marzeń" jest naprawdę miła dla oka. Poza tym idealnie obrazuje pewną kwestię ukazaną przez Boba Thomasa w tejże biografii, a mam tu w szczególności na myśli połączenie świata realnego z fantastycznym (stworzonym dzięki filmom rysunkowym) jak np. zostało to opisane w przypadku "Alicji w Krainie Czarów". Cały front książki przedstawia się bardzo minimalistycznie, a ze względu na to, że ostatnio polubiłam tego typu okładki, dla wydawnictwa Dream Books leci ode mnie ogromny plus. Walt Disney i ta mała Myszka Miki, która siedzi mu na kolanie idealnie odwzorowują cytat, który przywołałam na początku mojej recenzji, co nadaje sensu całej szacie graficznej. Może jest to nadinterpretacja owej oprawy, jednak pokazuje ona, że można ten wygląd rozumieć pod wieloma kątami.

Drogi czytelniku, jeśli szukasz zatem inspiracji, jesteś ciekawy, jak powstawały największe bajkowe hity i skąd się wziął pomysł na kultową Myszkę Miki - ta książka jest dla Ciebie! 
Nie czekaj dłużej, tylko bierz się za czytanie! :)

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Dream Books.

Link do recenzji >>> KLIK

1 komentarz:

  1. Lubię biografię, o Disneyu nie wiem zbyt wiele, a w zasadzie tyle co nic. Nie wiedziałam o istnieniu tej książki, a skoro tak szczere polecasz, to muszę przeczytać. Trafia na listę MUST HAVE :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń