Hejka,
Zapraszam Was dzisiaj na wywiad, który przeprowadziłam z Aleksandrą Rumin, autorką książki, "Zbrodnia i Karaś"!
1. Pani książka Zbrodnia i Karaś właśnie trafiła w ręce czytelników. Co zainspirowało panią do jej napisania?
Wszystko zaczęło się w listopadzie 2017 roku. Znaczy w połowie listopada. Właściwie w drugiej połowie listopada. Dokładnie 17 listopada. Leżałam w łóżku zmożona gorączką, kiedy nagle usłyszałam głos. Jakby zza światów, więc bardzo, ale to bardzo podejrzany. Głos zakasłał, znacząco chrząknął i wrzasnął mi prosto do ucha: „Musisz napisać książkę!”. Wtedy pomyślałam, że to ZNAK od bliżej niezidentyfikowanej siły wyższej, więc odkrzyknęłam: „Napiszę!”. Kiedy zorientowałam się, że znowu przedawkowałam syrop na kaszel, było już za późno. Słowo się rzekło.
2. Akcja powieści toczy się na terenie Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Skąd pomysł, by umieścić ją właśnie w tym miejscu?
To idealne miejsce do popełnienia przestępstwa – położone na uboczu, z dwóch stron otoczone lasem, mroczne i złowieszcze. Nic, tylko planować niecne uczynki.
3. A czy nie obawiała się pani reakcji profesorów uczelni? Wszak w powieści uśmierciła pani członka kadry akademickiej. I choć oczywiście jest to fikcja literacka, nawiązuje jednak do konkretnego miejsca i środowiska.
Nie obawiałam się reakcji profesorów, ale na wszelki wypadek wykupiłam dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne, bo jeszcze nikt nie wyszedł cało ze starcia z akademikiem uzbrojonym w marker suchościeralny i wskaźnik laserowy!
4. Książka powstała z pasji do pisania, z nudów czy może nagle odkryła pani w sobie talent pisarski?
Dokładnie nie pamiętam, ale to mogło być chwilowe zaćmienie umysłu. A wszystkich czytelników, którym nie spodobała się „Zbrodnia i Karaś”, zapewniam, że sztab prawników pracuje nad pozwem przeciwko koncernowi, który wyprodukował ten przeklęty syrop!
5. Jak długo powstawała powieść? Pomysł dojrzewał, ewoluował czy może od razu usiadła pani do klawiatury?
Książka powstała w pięć tygodni. Najdłużej siedziałam nad pierwszym zdaniem, a potem to już jakoś poszło.
6. Powieść cechują niezmiernie barwni bohaterowie. Skąd czerpała pani pomysły na ich kreację? Miała pani jakieś wzorce osobowe?
Nie mam pojęcia, skąd się wzięła ta zgraja dziwaków, ale w każdym z bohaterów widzę (o zgrozo!) cząstkę siebie.
7. A którego z bohaterów Zbrodni i Karasia lubi pani najbardziej? Może utożsamia się pani z którymś z nich?
Uwielbiam wszystkich, bez wyjątków, ale największą sympatią darzę Wacława Pierożka. Gdy tylko biedak odbije się od dna – trach! – kolejna katastrofa.
8. Czy ma pani w planach wydanie kolejnych powieści, a jeśli tak, czy będą one utrzymane w podobnym klimacie?
Plany to ja mam, a jakże! Ale nie pokrywają się one z planami wydawnictwa. Nieliczni wielbiciele mojej twórczości będą musieli się uzbroić w cierpliwość. Wydawca zapewnił mnie, że książka ukaże się najszybciej, jak to tylko możliwe, czyli trafi do sprzedaży najprawdopodobniej wiosną 2034 roku. Zleci jak z bicza strzelił!
„Zbrodnia i Karaś” to humorystyczny wypadek przy pracy. Moje drugie i tym razem zupełnie poważne (nie bójmy się tego słowa!) arcydzieło, to trochę reportaż, trochę traktat filozoficzny, w którym dzielę się z czytelnikami głębokimi przemyśleniami na temat wakacyjnych wojaży Polaków. Będą owce, zatrucia pokarmowe i mrożące krew w żyłkach bitwy o zajęcie najlepszego miejsca w samolocie.
9. W jakich gatunkach literackich gustuje pani prywatnie? Która książka jest dla pani tą najważniejszą?
Uwielbiam kryminały, ale gdybym miała ocalić z pożaru tylko jedną książkę, spaliłabym się na popiół, próbując uratować z płomieni wszystkie części „Świata Dysku”.
10. A ulubiony pisarz? Ktoś, na kim się pani wzoruje? A może jest to autorytet spoza kręgów literackich?
Terry Pratchett, a potem długo, długo nic.
11. Coraz więcej młodych ludzi próbuje swoich sił w pisaniu. Co poradziłaby im pani na początku tej drogi?
Nie idźcie nią, bo to droga przez mękę! Piszesz, piszesz, piszesz, a potem czekasz, czekasz, czekasz i raczej się nie doczekasz. Telefon milczy, skrzynka świeci pustkami, a autor wpada w otchłań rozpaczy. Pisanie to zajęcie dla ludzi o mocnych nerwach i jeszcze mocniejszych czterech literach. Stanowczo odradzam!
12. Jakie uczucia towarzyszą pani podczas pisania?
Na początku irytacja, że tak wolno idzie, a na końcu ulga, że już po wszystkim.
13. Wielu pisarzy mówi o swoich nawykach przy pracy – ulubionej porze dnia, małych rytuałach, jak choćby popijanie kawy czy słuchanie konkretnej muzyki. Czy pani również ma takie przyzwyczajenia?
Wstyd się przyznać, ale żadnego jeszcze się nie dorobiłam.
14. Jak reaguje pani na recenzje swojej książki? Przyjmuje pani krytykę ze spokojem czy może w ogóle nie zawraca nią sobie głowy?
Krytykę przyjmuję ze stoickim spokojem. W ogóle się nią nie przejmuję. Naprawdę. Ani trochę. I tej wersji będę się trzymała.
15. Jak zareagowało pani otoczenie – rodzina, przyjaciele − na wieść, że wyda pani książkę?
Do tej pory nie odważyłam się nikomu powiedzieć, ale to już chyba najwyższy czas, prawda?
16. Jak zachęciłaby pani czytelników do sięgnięcia po Zbrodnię i Karasia?
Uwaga, konkurs, bo wszyscy lubią konkursy!
Kup „Zbrodnię i Karasia” i weź udział w losowaniu atrakcyjnych nagród – złotej biżuterii*, luksusowych samochodów*, wycieczek zagranicznych* i spinaczy do papieru ufundowanych przez Wydawnictwo INITIUM!
(*)Liczba nagród ograniczona. Do zera.
17. O czym marzy Aleksandra Rumin − prywatnie, zawodowo?
Mam tylko jedno skromniutkie marzenie – w niedalekiej przyszłości zasiąść w oksfordzkiej auli imienia Aleksandry Rumin! Małej, ale reprezentacyjnej… Hmm? Wszystkie już mają patronów? A znajdzie się dla mnie jakaś salka…? Też nie? Korytarz…?Nie?! Dobrze, dobrze, może być łazienka.
Życzymy spełnienia tego marzenia, a za sukces Zbrodni i Karasia trzymamy kciuki.