poniedziałek, 20 maja 2019

Wywiad z Aleksandrą Rumin!




Hejka,
Zapraszam Was dzisiaj na wywiad, który przeprowadziłam z Aleksandrą Rumin, autorką książki, "Zbrodnia i Karaś"!
1. Pani książka Zbrodnia i Karaś właśnie trafiła w ręce czytelników. Co zainspirowało panią do jej napisania?
Wszystko zaczęło się w listopadzie 2017 roku. Znaczy w połowie listopada. Właściwie w drugiej połowie listopada. Dokładnie 17 listopada. Leżałam w łóżku zmożona gorączką, kiedy nagle usłyszałam głos. Jakby zza światów, więc bardzo, ale to bardzo podejrzany. Głos zakasłał, znacząco chrząknął i wrzasnął mi prosto do ucha: „Musisz napisać książkę!”. Wtedy pomyślałam, że to ZNAK od bliżej niezidentyfikowanej siły wyższej, więc odkrzyknęłam: „Napiszę!”. Kiedy zorientowałam się, że znowu przedawkowałam syrop na kaszel, było już za późno. Słowo się rzekło.
2. Akcja powieści toczy się na terenie Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Skąd pomysł, by umieścić ją właśnie w tym miejscu?
To idealne miejsce do popełnienia przestępstwa – położone na uboczu, z dwóch stron otoczone lasem, mroczne i złowieszcze. Nic, tylko planować niecne uczynki.
3. A czy nie obawiała się pani reakcji profesorów uczelni? Wszak w powieści uśmierciła pani członka kadry akademickiej. I choć oczywiście jest to fikcja literacka, nawiązuje jednak do konkretnego miejsca i środowiska.
Nie obawiałam się reakcji profesorów, ale na wszelki wypadek wykupiłam dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne, bo jeszcze nikt nie wyszedł cało ze starcia z akademikiem uzbrojonym w marker suchościeralny i wskaźnik laserowy!
4. Książka powstała z pasji do pisania, z nudów czy może nagle odkryła pani w sobie talent pisarski?
Dokładnie nie pamiętam, ale to mogło być chwilowe zaćmienie umysłu. A wszystkich czytelników, którym nie spodobała się „Zbrodnia i Karaś”, zapewniam, że sztab prawników pracuje nad pozwem przeciwko koncernowi, który wyprodukował ten przeklęty syrop!
5. Jak długo powstawała powieść? Pomysł dojrzewał, ewoluował czy może od razu usiadła pani do klawiatury?
Książka powstała w pięć tygodni. Najdłużej siedziałam nad pierwszym zdaniem, a potem to już jakoś poszło.
6. Powieść cechują niezmiernie barwni bohaterowie. Skąd czerpała pani pomysły na ich kreację? Miała pani jakieś wzorce osobowe?
Nie mam pojęcia, skąd się wzięła ta zgraja dziwaków, ale w każdym z bohaterów widzę (o zgrozo!) cząstkę siebie.
7. A którego z bohaterów Zbrodni i Karasia lubi pani najbardziej? Może utożsamia się pani z którymś z nich?
Uwielbiam wszystkich, bez wyjątków, ale największą sympatią darzę Wacława Pierożka. Gdy tylko biedak odbije się od dna – trach! – kolejna katastrofa.

8. Czy ma pani w planach wydanie kolejnych powieści, a jeśli tak, czy będą one utrzymane w podobnym klimacie?

Plany to ja mam, a jakże! Ale nie pokrywają się one z planami wydawnictwa. Nieliczni wielbiciele mojej twórczości będą musieli się uzbroić w cierpliwość. Wydawca zapewnił mnie, że książka ukaże się najszybciej, jak to tylko możliwe, czyli trafi do sprzedaży najprawdopodobniej wiosną 2034 roku. Zleci jak z bicza strzelił!
„Zbrodnia i Karaś” to humorystyczny wypadek przy pracy. Moje drugie i tym razem zupełnie poważne (nie bójmy się tego słowa!) arcydzieło, to trochę reportaż, trochę traktat filozoficzny, w którym dzielę się z czytelnikami głębokimi przemyśleniami na temat wakacyjnych wojaży Polaków. Będą owce, zatrucia pokarmowe i mrożące krew w żyłkach bitwy o zajęcie najlepszego miejsca w samolocie.
9. W jakich gatunkach literackich gustuje pani prywatnie? Która książka jest dla pani tą najważniejszą?
Uwielbiam kryminały, ale gdybym miała ocalić z pożaru tylko jedną książkę, spaliłabym się na popiół, próbując uratować z płomieni wszystkie części „Świata Dysku”.

10. A ulubiony pisarz? Ktoś, na kim się pani wzoruje? A może jest to autorytet spoza kręgów literackich?
Terry Pratchett, a potem długo, długo nic.

11. Coraz więcej młodych ludzi próbuje swoich sił w pisaniu. Co poradziłaby im pani na początku tej drogi?
Nie idźcie nią, bo to droga przez mękę! Piszesz, piszesz, piszesz, a potem czekasz, czekasz, czekasz i raczej się nie doczekasz. Telefon milczy, skrzynka świeci pustkami, a autor wpada w otchłań rozpaczy. Pisanie to zajęcie dla ludzi o mocnych nerwach i jeszcze mocniejszych czterech literach. Stanowczo odradzam!

12. Jakie uczucia towarzyszą pani podczas pisania?
Na początku irytacja, że tak wolno idzie, a na końcu ulga, że już po wszystkim.

13. Wielu pisarzy mówi o swoich nawykach przy pracy – ulubionej porze dnia, małych rytuałach, jak choćby popijanie kawy czy słuchanie konkretnej muzyki. Czy pani również ma takie przyzwyczajenia?
Wstyd się przyznać, ale żadnego jeszcze się nie dorobiłam.

14. Jak reaguje pani na recenzje swojej książki? Przyjmuje pani krytykę ze spokojem czy może w ogóle nie zawraca nią sobie głowy?
Krytykę przyjmuję ze stoickim spokojem. W ogóle się nią nie przejmuję. Naprawdę. Ani trochę. I tej wersji będę się trzymała.

15. Jak zareagowało pani otoczenie – rodzina, przyjaciele − na wieść, że wyda pani książkę?
Do tej pory nie odważyłam się nikomu powiedzieć, ale to już chyba najwyższy czas, prawda?

16. Jak zachęciłaby pani czytelników do sięgnięcia po Zbrodnię i Karasia?
Uwaga, konkurs, bo wszyscy lubią konkursy!
Kup „Zbrodnię i Karasia” i weź udział w losowaniu atrakcyjnych nagród – złotej biżuterii*, luksusowych samochodów*, wycieczek zagranicznych* i spinaczy do papieru ufundowanych przez Wydawnictwo INITIUM!
(*)Liczba nagród ograniczona. Do zera.
17. O czym marzy Aleksandra Rumin − prywatnie, zawodowo?
Mam tylko jedno skromniutkie marzenie – w niedalekiej przyszłości zasiąść w oksfordzkiej auli imienia Aleksandry Rumin! Małej, ale reprezentacyjnej… Hmm? Wszystkie już mają patronów? A znajdzie się dla mnie jakaś salka…? Też nie? Korytarz…?Nie?! Dobrze, dobrze, może być łazienka.

Życzymy spełnienia tego marzenia, a za sukces Zbrodni i Karasia trzymamy kciuki.

wtorek, 6 grudnia 2016

Dziewczyna z dzielnicy cudów - Aneta Jadowska

Nigdy wcześniej nie miałam styczności z twórczością Anety Jadowskiej i bardzo tego żałuję. "Dziewczyna z dzielnicy cudów" zdecydowanie mnie porwała. To jedna z najfajniejszych książek jakie czytałam. Bardzo się z tego cieszę, bo byłam pełna wątpliwości, co do tej powieści. Pierwsze, co zwykle mnie odstrasza, to polski autor. Czytałam już wiele książek akcji polskich autorów i nigdy nic dobrego z tego nie wyszło. Przy Jadowskiej jest kompletnie inaczej.
"Dziewczyna  z dzielnicy cudów" przyciągnęła mnie do siebie nieziemską okładką. Całość graficzna jest bardzo klimatyczna. Uwagę zwraca wytraż widniejący za plecami dziewczyny. Nie spotkałam się wcześniej z książką fantastyczną, która ma witraż na okładce. Ogółem śmiem twierdzić, że wydawnictwo SQN wyjątkowo dba o estetykę i innowacyjność szat graficznych swoich książek. W "Dziewczynie z dzielnicy cudów" jednak przeszli samych siebie, serwując nam wiele obrazków, które znajdziemy wewnątrz książki i które oczywiście pasują do fabuły. Zachwyciło mnie one jak tylko otworzyłam książkę, ale też obudziły pewien niepokój. Jak wiadomo, niektóre wydawnictwa wykorzystują okładkę do sprzedaży jakiejś naprawdę złej książki. Wuykorzystują marketing w złym celu.Tutaj jest jednak inaczej. Jakość wykonania graficznego jest równa z jakością tekstu.
Aneta Jadowska jest dla mnie autorką, która łamie stereotypy rozpowszechnione w naszym kraju na temat naszych polskich pisarzy. Stworzyła coś naprawdę godnego uwagi czytelnika. Autorka pisze lekkim, przystępnym językiem, który na pewno każdy zrozumie. Przedstawia nam niesamowitą historię twardej, zdecydowanej dziewczyny, którą polubiłam od pierwszej przeczytanej strony. Opowieść jest tak bardzo wciągająca, że pochłonęłam ją w dwa dni, co na książkę liczącą sobie 320 stron jest dobrym wynikiem w moim przypadku. Przy tych obowiązkach, które mam, znaleźć czas na czytanie, to nie lada wyzwanie. "Dziewczynę..." czytałam w autobusie, w trakcie wolnych zajęć i nocą, kiedy już wszyscy inni domownicy spali. Może dlatego łączę ją z najlepszymi książkowymi wspomnieniami, bo noc dodatkowo postarała się o cudowny klimat. W każdym razie nic nie zmieni mojej opinii o tej powieści.
Nie chcę się za bardzo rozpisywać na temat tej książki, bo czytałam ją niedawno i mam mnóstwo spoilerów na jej temat, a zdecydowanie nie chcę Wam nic zdradzić, bo inaczej tej wspaniałej książki nie przeczytacie, a przeczytać musicie! Jadowska otworzyła mi oczy i drogę do zaznajomienia się z polską literaturą w zakresie dużo bardziej rozszerzonym niż tylko o obowiązkowe lektury szkolne dla humanisty. O ile Mickiewicz do mnie nie przemawia, tak Jadowska z całą pewnością wejdzie do kanonu moich ulubionych pisarzy!

Moja recenzja na bookhunter.pl:
http://www.bookhunter.pl/recenzja/1309/dziewczyna-z-dzielnicy-cudow

Prawdodziejka - Susanne Dennard

W ostatnim czasie miałam okazję czytać "Prawdodziejkę" Susanne Dennard. Przyznam, że początkowo przyciągnął mnie opis tej książki. Nie spotkałam jeszcze książki o takiej tematyce i byłam bardzo ciekawa tego słowotwórstwa, którego użyła autorka. 
Niestety, gdy zaczęłam czytać, bardzo ciężko zapowiadała się cała lektura. Nietypowych słów było zbyt wiele i zaczęły mnie zniechęcać. Myślałam "to jest jednak przerost formy nad treścią". Bardzo się myliłam. Jestem tylko człowiekiem i muszę się do pewnych rzeczy przyzwyczaić, więc z czasem, gdy brnęłam dalej w tę historię, tym bardziej ją rozumiałam i doceniałam cały zabieg autorki. W pełni zgadzam się ze wszelkimi dobrymi opiniami o "Prawdodziejce" w tym z niezawodną, widniejącą na froncie okładki opinią autorki serii "Szklany tron" - ta książka już stoi na mojej półce z ulubionymi tytułami i już czekam na kontynuację tejże serii.
Na szczególne uhonorowanie i pochwałę zasługuje kreacja głównych bohaterek Safi i Iseult. To moim zdaniem nareszcie dwa szablony prawdziwych, silnych kobiet. Nie zrozumcie mnie źle. Nie mam nic przeciwko bohaterkom, które są delikatne i zmysłowe, ale spotykam się z takowymi książkach aż nazbyt często i ich przeciwstawne oblicza w postaci Iseult i Safi, to dla mnie bardzo miła odmiana. To złamanie stereotypu. Może to już nadinterpretacja tej książki, ale nareszcie ktoś chciał pokazać, że kobiety czasem są twardsze od mężczyzn i potrafią o siebie zadbać. Nie pominięto również kwestii uczuciowej, która w tej książce ma znaczenie - kobiety potrafią budować silne więzi i zrobić dla ich utrzymania wszystko.
Historia Safi i Iseult bardzo mnie poruszyła. Ich relacja jest wyaźnie naszkicowana i pozostanie przeze mnie kojarzona z tą dwójką dziewcząt. To prawdziwa przyjaźń, budowana latami., testowana wiele razy, co możemy dostrzec, czytając. W pewien sposób jestem o tę relację zazdrosna, bo nigdy nie miałam prawdziwej przyjaciółki, ale myślę, że ten wzór relacji przyjacielskiej będzie dla mnie drogowskazem na przyszłość. Safi i Iseult przeżywają ze sobą wiele wspaniałych przygód (to może nie do końca odpowiednie określenie), trudnych, mrożących krew w żyłach chwil i każda jest gotowa poświęcić za drugą życie. To wyjątkowo piękne. Myślę, że w pełni rekompensuje to pewną brutalność wydarzeń, opisaną przez autorkę.
Ważnym aspektem jest również oprawa graficzna książki. "Prawdodziejka" jest mistrzowsko wydana. Już z daleka przyciąga wzrok. Od postaci na okładce bije temperament, zdecydowanie i siła. Cały projekt okłądki przywodzi mi na myśl książki wprost z zagranicznego booktuba, których zawsze zazdrościłam tamtejszym
blogerom i vlogerom. To rodzaj tej okładki, która kusi Cię tak długo, aż jej dotkniesz, rozłożysz ją i zaczniesz czytać, nie mogąc się oderwać. Zdecydowanie jest to jedna z najpiękniejszych okładek książek fantastycznych, jakie mam na półce. Za to wielkie podziękowania kieruję do wydawnictwa SQN, które naprawdę dba o nasz rynek literacki.
Reasumując, serdecznie polecam Wam "Prawdodziejkę" Susanne Dennard, która ode mnie otrzymała 9 na 10 gwiazdek! Niech Safi i Iseult porwą Was w rwącą przygodę i pokażą część swojego życia!
Za egzemplarz recenzencki serdeczne podziękowania składam na ręce wydawnictwa SGN! :)


Zróbcie miejsce na półce z ulubionymi książkami - Prawdodziejka wejdzie do kanonu.
Sarah J. Mass autorka "Szklanego Tronu"

Moja Recenzja na bookhunter.pl (która niestety, weszła bez logowania z mojej winy):
http://www.bookhunter.pl/recenzja/1308/prawdodziejka