piątek, 10 kwietnia 2015

#Łaciata recenzja ~ 16

"Pięćdziesiąt twarzy Greya" - E L James


   " Pięćdziesiąt Twarzy Greya "to książka, która wywołała na świecie bardzo dużo kontrowersji, co mnie nie dziwi osobiście, bo po przeczytaniu mam dość mieszane uczucia.

   Historia Anastasii i Christiana jest wyjątkowo niespotykana i naprawdę nie mam pojęcia o tym, czy w ogóle można teraz spotkać podobne pary.

   Odczułam tę książkę w dość dziwny sposób, bo uważam,  że głównych bohaterów można swobodnie porównać do małych dzieci. On traktuje ją jak zabawkę i urozmaicenie dnia, mali chłopcy często tak się zachowują. Dodatkowo Grey jest dość kapryśny, a raczej ma swój osobliwy gust. Ana byłaby naprawdę irytującym, niezdecydowanym dzieckiem, według mnie, zastanawiającym się całą wieczność nad tym, czy wejść do tej piaskownicy i się bawić w najlepsze czy nie.

   Twierdzenie,  że mimo wszystko z głównej bohaterki zrobiono "kobietę lekkich obyczajów" - łagodnie rzecz ujmując - nie jest nieodpowiednie w mojej ocenie powieści. Anastasia na początku książki podkreśla, że nie chce być dziewczyną, której facet płaci za seks, ale w gruncie rzeczy, staje się nią, nawet tego nie zauważając.

   To, że się - umownie mówiąc - "zakochała" nie tłumaczy niczego. Według mnie relacja między Christianem, a Anastasią jest totalnie niezdrowa i ja nie nazwę jej "miłością"  mimo tego, że wierzę w dobre chęci tej dwójki bohaterów. Miłość w moim mniemaniu to nie tylko wygląd, zauważmy, że Anastasia dostawała konwulsji, gdy zobaczyła Christiana, a nie gdy poznała. Miłość to nie tylko seks, czy inne korzyści fizyczne, bo nie jestem w stanie inaczej nazwać tego, co się w tej książce działo. Miłość to cierpienie, poświęcenie, troska, uczucie dużo bardziej tyczące się ludzkiej duszy i umysłu niżeli ciała. Jasne, nie mam zamiaru powiedzieć, że miłość nie jest czułością, obejmuje ją, ale to tylko dodatek do tej drugiej osoby. Po za tym, kolokwialnie mówiąc, podpisywanie umowy, w której chodzi o ciało danej osoby, nie jest miłością. Jeśli ktoś nas kocha, oddaje nam się bez dokumentów, podpisów i stempelków, prawda? To jest normalne życie. 
   To moje zdanie, Wasze może być totalnie odmienne i nie mam zamiaru nikogo nawracać lob coś takiego, jeśli źle mnie zrozumieliście.

   Z tego, co zaobserwowałam Anastasia niewiele wie na temat Greya, który jest osobą zamknięta w sobie - ale też nie zależy jej za bardzo na tym - by odkryć jego osobę ze strony psychicznej, bardziej ludzkiej. 

   Grey natomiast jest dla mnie postacią tak bardzo naiwną, że aż sama się dziwię jego postępowaniu. Zastanawia mnie, który chłopak w dzisiejszych czasach chciałby dziewczyny takiej jak Ana, która przewraca się o własne nogi i ma problemy ze sobą częściej, niż okres, tylko ze względu na to, że będzie uległa w łóżku? Pomijając to, Grey jest po prostu kultywatoremwłasnej teorii, która natomiast jest przeciwieństwem moralnych zasad, mówiących o tym, że nie można kupić człowieka. Wszystkie prezenty, którymi obdarowywał Anę, udogodnienia jakie ją spotkały przez wzgląd na jego osobę, wydają się być zapłatą za jej ciało, dziewictwo i czystość. Jego osoba wydaje się być brutalną, przynajmniej ja tak właśnie ją oceniam.

   Pod względem religijnym książka jest wyzuta z jakichkolwiek pożytecznych treści. Boga w niej nie znajdziecie, Drodzy chrześcijanie!

   Morałów lub wartościowych cytatów również tutaj nie znalazłam, lecz jeśli ktoś coś odkrył, to proszę, aby mnie łaskawie oświecił. 

   Nie da się ukryć, że mimo wszystkich tych podzielonych opinii, książka odniosła wielki sukces, gdyż została sprzedana w nakładzie 100 milionów egzemplarzy, przynajmniej taka informacja widnieje na moim egzemplarzu, choć nie wiem na ile to jest prawdą, oczywiście. Nie przeczę, że nie może tak być, zważając choćby na to, że w naszym kraju powstały dwa wydania tej powieści, ta sytuacja mogła powielić się również w innych częściach globu. 

   Ciekawi mnie fakt, co miała w głowie autorka w momencie, gdy tworzyła "Pięćdziesiąt twarzy Greya". Z tego co udało mi się wyczytać z krótkiego opisu tej kobiety, jest to jej debiutancka powieść. Intrygującym jest na pewno fakt skąd wzięła informacje na temat tych wszystkich "gadżetów", sposobu ich używania itp. W każdym razie, mocno się jej dziwię.

   Jadąc któregoś dnia do szkoły, a było to parę dni po premierze filmu, o którym jeszcze wspomnę, natknęłam się w radiu na wywiad z kobietą, która osobiście zna E L James. Mówiła ona o tym, że wiedząc, jak James potrafi pisać, ta powieść jest zdecydowanie słaba, rozpatrując głównie kwiecistość języka. Osobiście mówiąc liczne bluźnierstwa mnie zniesmaczyły, bo wiem, że nie były one potrzebne. Oczywiście, wulgaryzmy nadają akcji ekspresywizmu i charakteru emocjonalnego, ale jako czytelnik wiem również, że da się je odpowiednio zastąpić, pozostawiając taki sam sens jak i odczucie duchowe.

   Obiecałam, ze wspomnę jeszcze o ekranizacji książki, która ukazała się w polskich kinach 13 lub 14 lutego, o ile się nie mylę. Osoby, które negatywnie oceniły film, a które brały pod  wzgląd tylko jego wulgarność, brutalność i ilość stosunków seksualnych lub innych fizycznych przyjemności, wydają mi się wyjątkowo niepoinformowane. Ktoś kto miał zamiar udać się na seans filmu, po zwiastunie mógł domyślić się tego, co go czeka, nie nie wspominając już o tym, że mógł przeczytać powieść James. Jako czytelnik, który nie widział osobiście tej - budzącej skrajne emocje -  ekranizacji, a który sporo o niej słyszał od znajomych, uważam, że te najbardziej zadziwiające momenty zostały usunięte i jestem dość rozczarowana tym faktem. 

   Pewnie nasuwa Wam się na myśl pytanie: Dlaczego nie obejrzałam filmu? Odpowiem na nie bez problemu. Zwykle rozczarowuję się ekranizacją książki, jeśli przeczytałam daną powieść, oczywiście. Pomijając fakt, nie wiem, czy jako osoba w tak młodym wieku, chcę obejrzeć coś takiego. Pogląd E L James kłóci się z popieranymi przeze mnie postawami moralnymi, o czym wspomniałam powyżej, nie jestem skłonna do psucia własnej moralnej wizji.

   Soundtrack do "Pięćdziesięciu Twarzy Greya" okazał się być bardzo udany i według tego, co mówili moi znajomi, odpowiednie piosenki były w odpowiednich miejscach, więc w tej kwestii ode mnie film dostanie plusa.

   Nie mogę też pominąć faktu, że książkę czyta się zaskakująco szybko, co mnie akurat cieszy, skoro na moich półkach czeka wiele innych, równych, bądź lepszych i gorszych pozycji.

   Kartki symbolizują ilość "razy". 

"Po pierwsze, ja się nie kocham. Ja się pieprzę ... ostro."


Misia.
OCENA KSIĄŻKI: 4/5

19 komentarzy:

  1. Witam. Z tego co zauważyłam, jesteś w 3 gimnazjum. Według mnie nie jest to książka odpowiednia dla Twojego wieku. Nie możesz zrozumieć zatem pewnych rzeczy.
    Napisałaś, że Anastazji nie zależało na poznaniu Grey a. Nie zgodzę się z tym. Grey był zamknięty w sobie, miał dużo problemów związanych z tym co działo się w okresie jego dojrzewania. Ana chciała się wszystkiego o nim dowiedzieć. Za dawała mu dużo pytań. Ale on z początku nie chciał na nie odpowiadać. Gdybyś przeczytała 3 tomy, widzialabys tez, że Ana nie chciała podpisywać umowy. A Christian w ten sposób nie dawał jej do zrozumienia ze ja kocha. Na początku to była czysta cielesnośc. Z biegiem czasu ta dwójka zaczynała się zakochiwac. Co prawda Ana uległa temu szybciej. Niemniej nie zmienia to faktu, że prawdziwa miłość, której skutkiem był ślub i urodzenie dzieci, miała miejsce w tej powieści.
    Co do doświadczenia autorki, powiem, że jest baaardzo dużo książek o podobnej tematyce. 50 twarzy Grey a, to nie sam sex. W dodatku nie jest to bardzo wulgarna książka. Czytałam wiele "ostrzejszych".

    OdpowiedzUsuń
  2. Droga Osobo, ja oceniam tylko pierwszy tom, który miałam okazję przeczytać. W recenzji pokazałam moje odczucie miłości i nie mam Pani za złe tego, że Pani pogląd jest inny. Osobiście nie zauważam w tej książce takich wartości jak Pani być może dlatego, że nie czytałam pozostałych części i - ku zdziwieniu wszystkich - nie zamierzam. Czy to książka nie dla mnie? Hmm, bardzo możliwe. Przekonałam się jednak o tym, jaka jest i mimo wszystko powiem, że było warto, bo w gruncie rzeczy jest to coś nowego. Dziękuję za Pani komentarz, który być może przekona mnie w przyszłości do lektury pozostałych części. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej, ale po co w ogóle oceniać tą książkę pod względem religijnym? Przecież wiadomo, że nie znajdzie się w niej Boga, to raczej logicze, przecież tytuł nie brzmi "50 twarzy Boga" czy "50 twarzy Kościoła". No nie rozumiem i tyle, bo przecież doskonale wiedziałaś o czym jest i przeczytałaś. Spodziewałaś się w niej Boga, seriooo? :O /pstronk

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja uważam, że Bóg jest miłością, a niestety w tej książce spodziewałam się miłości. Tutaj się myliłam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Po za tym w tytule nie musi znajdować się imię Boga, by znaleźć w niej wiarę. :) Weźmy na przykład "Ostatnią piosenkę", do której recenzji Cię odsyłam. Steve był bardzo wierzący. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jasne, Bóg jest miłością, ale trzeba umieć to odróżnić, bo Bóg nie jest miłością romantyczną, right?
    /pstronk

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdyby Bóg Cię nie stworzył ze względu na to, jak bardzo Cię kocha, nie doświadczyłabyś żadnej miłości, prawda? :) Bóg jest miłością w każdej postaci. Romantyczną, braterską, agape. Mówiliśmy o tym na religii. Szkoda, że nie słuchałaś, jak wykładałyśmy to z Kingą. :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy to sarkastyczny buziak...?
    Słuchałam, ale mam po prostu inny pogląd.

    OdpowiedzUsuń
  9. Recenzja książki to Twoje zdanie i odczucia, ale jeśli nie obejrzałaś ekranizacji, tylko słuchałaś, co mówią znajomi, to nie powinnaś zabierać się za nawet częściową recenzję filmu. Musiałam to napisać, bo mnie trafia coś po prostu, jak czytam takie opinie haha! :p

    OdpowiedzUsuń
  10. Droga Malgrando, do niektórych rzeczy człowiek nie przyznaje się publicznie, ponieważ a) wydaje mu się to niestosowne, by o "czymś\" pisać b) może zobaczyć to osoba, która następnie to wykorzysta przeciw Tobie i c) rodzice potrafią korzystać z internetu :) Ale jeśli nalegasz, to - miałam okazję oglądać ten kontrowersyjny film, który został opublikowany na cda niedługo po premierze lub w trakcie jej trwania (niestety, teraz już nie pamiętam dokładnie kiedy) i to, co napisałam pokrywa się z moimi odczuciami. Zresztą mój plus idzie do Soundtracka, który przesłuchałam bardzo dokładnie, a nie do całego filmu. To, co napisałam na temat ekranizacji to tylko dwa zdania, które nie będą wpływać na ocenę tego filmu przez czytelnika, zresztą to recenzja książki, a o filmie jest tylko dodatkowa wzmianka. Tyle w kwestii wyjaśnień z mojej strony, lecz cieszę się, że zwróciłaś na to uwagę i dokładnie przeczytałaś moją recenzję powieści E L James. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Trochę nie ogarniam problemu z filmem, skoro zrecenzowałaś książkę, a to dość istotne, że jednak oglądałaś haha! Bo teraz to, co napisałaś (wzmianka o ekranizacji) ma jakiś sens, jesteś wiarygodna ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zabawne. Nie ma tam Boga...

    Mimo wszystko film opowiada o zauroczeniu, zakochiwaniu się. I... Tak - Miłości.
    Nie czytałem książki. Film obejrzałem wczoraj. Nie powiem że mną wstrząsnoł. Nie sprawił na mnie też jakiegoś wielkiego wrażenia. Lecz jest w nim miłość. Spaczona potrzeba daje jej początek. Żądza przyzwala na to. Jednak to musi być miłość. Bo czy inaczej to Coś miało by moc zmieniania? Przecież bohaterowie stają się inni. Zaczynają wychodzić sobie naprzeciw. Szukają płaszczyzn porozumienia. I chociaż w końcu się rozchodzą to mam przeświadczenie że jednak w końcu będą razem.

    Bóg jako siła sprawcza. Miłość ma moc zmieniania. Aksjomaty niepodważalne.
    Czyż nie?
    Bóg to miłość?
    Bóg to siła sprawcza?

    Bohater miał trudne dzieciństwo - Bóg go doświadczył.
    Bohater spotkał na swojej drodze spaczoną kobietę. Czy to Bóg postawił na jego drodze taką przyjaciółkę - trudno powiedzieć. Lecz bohaterka może sprawić, by ta potrzeba kontrolowania wszystkiego za wszelką cenę nie ostała się w zderzeniu z uczuciem, które się między nimi zawiązało. Potrzeba kochania może wygrać z potrzebą dominacji.
    Czy to Bóg sprawi?
    Nie wiem. Nie czytałem książki i widziałem tylko pierwszą część filmu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Szanuję to, że skomentowałeś moją recenzję i dziękuję Ci za to. :) Uważam, że Twoje odczucia są inne niż moje dlatego, że opierasz się na filmie, który pominął całkiem sporo istotnych szczegółów. Nie pokazano w nim tej brutalności, która towarzyszyła mi podczas czytania książki. Bóg to miłość, ale czy Bóg nie ustanowił przykazania cudzołożenia? Ponieważ tutaj nie chodzi tylko i wyłącznie o zdradę. Z kobietą chrześcijanin powinien sypiać dopiero po ślubie. Zabronione jest nawet pożądanie drugiej osoby i fantazjowanie o niej. To grzechy. Grzech to nie Bóg. To diabeł. I jeżeli uważasz, że w książce lub filmie jest Bóg, to wyjaśnij mi, dlaczego kościół potępia takie książki? Chyba każdy ma inny pogląd na wiarę i Boga. Szanuję Twój i dziękuję za spostrzeżenia, może dadzą mi wenę do sięgnięcia po drugi tom. Co do miłości - kończąc - uważam, że należy kochać kogoś za serce, nie za ciało. Dziękuję. :)

      Usuń
  13. Przeczytałem książkę. Moim zdaniem w swojej recenzji skrzywdziłąś Ann, przedstawiając ją jako osobę słabą i niezdarną. Fakt - nie wie czego chce i w co się pakuje. Lecz ma determinację by się tego dowiedzieć. Co do jej motywów. W tym że można ją nazwać kobietą lekkich obyczajów też się mylisz. To co robi jest podyktowane po części ciekawością, w większym stopniu rodzącym się uczuciem. Na pewno nie chęcią zysków.
    Chris jest zagubiony między pragnieniem kontroli i posiadania a pragnieniem kochania - zwyczajnie po ludzku. Brakuje mi tu jedynie jego pełnej historii. Bo te kilka wzmianek o nim to za mało by dokonać pełnej oceny. A niepełna mogła by być krzywdząca. Co nie zmienia tego że uważam iż jego sposób na sprawowanie kontroli jest mocno spaczony.
    Zgodzę się że treść książki sprzeczna jest z nauką Kościoła. Ale... :)
    I to jest powodem dla którego znalazła się na Indeksie.

    W sumie nieźle opowiedziana historia, która opisuje zachowania ludzi. Może szokować ze względu na treść, lecz trzeba mieć świadomość że takie zjawisko jak BDSM istnieje.
    Nie wiem czy dobrze się stało że Milena nastolatka i osoba wierząca w Kościół przeczytała taką książką.
    Ale myślę że ktoś, kto chce poznać człowieka, to kim jest i jak funkcjonuje na planecie Ziemia nie ucieknie
    od takich treści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Czytelniku? Nie wiem, jak mam się do Ciebie zwracać, gdyż nie napisałeś/ napisałaś nawet imienia. :) Moja recenzja dotyczy części pierwszej i mojego osobistego subiektywnego spojrzenia na postacie książki. Cieszy mnie Twoje zainteresowanie moją recenzją. Nie zgodzę się z ostatnim zdaniem Twojej wypowiedzi, gdyż Dhristian i Anastasia to ludzie stworzeni w wyobraźni E L James, która jak ostatnio można przeczytać dostała wiele negatywnych opini na temat swojej książki, to nie są normalni ludzie. Gdzie tam są jakieś moralne, NORMALNE zasady? Ponieważ ja ich nie dostrzegłam. Człowiek dobrze wychowany postrzega życie i istnienie trochę inaczej, a tym bardziej wierzący. Nie uważam bym skrzywdziła Ann, bo moja recenzja w żaden sposób nie może do niej dotrzeć. :) I proszę, jeśli piszesz to zwracaj się do mnie, a nie do ogółu a mam tu na myśli fragment "Nie wiem czy dobrze się stało że Milena nastolatka i osoba wierząca w Kościół przeczytała taką książką. ". Ja stwierdzam, że dobrze się stało, że przeczytałam tą książkę, bo przekonałam się o tym, jacy nieobliczalni bywają ludzie i jak wszyscy inni usprawiedliwiają ich zachowanie trudnym dzieciństwem. Człowiek może być normalnym, nawet jeśli w młodości miał wyjątkowo ciężko, jeśli tylko chce nad sobą pracować. I to jest wyłącznie moje zdanie. Zresztą byłoby mu łatwiej gdyby umiał w coś wierzyć, nie mówię, że w Boga, ale w cokolwiek. Dziękuję Ci za opinię. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. A jeszcze! Proszę mi nie wypominać tego, że jestem nastolatką czyli jestem młoda, gdyż właśnie tak to odczułam jako wypomnienie. Mam takie samo prawo do czytania tej książki jak Ty, Drogi Czytelniku. Byłoby źle, gdybym jako nastolatka rozpoczęła tak intensywne życie seksualne jak Christian i Anastasia i właśnie taki przykład wyciągnęła z tej książki, bo - powiedzmy sobie szczerze - osoby nie przywiązujące uwagi do drugiej strony fabuły - na pewno taki mogły wyciągnąć. Dzięki przeczytaniu "Pięćdziesięciu twarzy Greya" mogłam stwierdzić na jakim poziomie jest moja moralność. Nie zamierzam nikogo z Was oceniać oraz tego, czy dobrze, że to przeczytaliście czy nie, ponieważ to nie wchodzi w obowiązki recenzenta oraz nie pozwala na wolne postępowanie innych bez komentarza. Trzeba pamiętać, że nie we wszystko można ingerować, Drogi Czytelniku. Pamiętaj, że nie można oceniać tego, czy ktoś postępuje dobrze czy źle. Jeżeli chcesz ze mną porozmawiać i wygłaszać swoje przemyślenia na mój temat, zapraszam na prywatną rozmowę na Facebooka, bądź Twittera.

      Usuń
  14. "Drogi Czytelniku? Nie wiem, jak mam się do Ciebie zwracać, gdyż nie napisałeś/ napisałaś nawet imienia. :) "

    Seymir. Oczywiście to nick.

    "Moja recenzja dotyczy części pierwszej i mojego osobistego subiektywnego spojrzenia na postacie książki. "

    Nie jestem do końca przekonany czy subiektywna ocena w przypadku recenzji mnie zadowala. Ktoś kto chce wydawać opinie powinien starać się być możliwie jak najbardziej obiektywny.

    "Cieszy mnie Twoje zainteresowanie moją recenzją. Nie zgodzę się z ostatnim zdaniem Twojej wypowiedzi, gdyż Dhristian i Anastasia to ludzie stworzeni w wyobraźni E L James, która jak ostatnio można przeczytać dostała wiele negatywnych opini na temat swojej książki, "

    Podejrzewam że dostała też wiele pozytywnych opini. No i to że książka miała taki nakład, świadczy że nie może być źle napisana.

    "... to nie są normalni ludzie. Gdzie tam są jakieś moralne, NORMALNE zasady? Ponieważ ja ich nie dostrzegłam. Człowiek dobrze wychowany postrzega życie i istnienie trochę inaczej, a tym bardziej wierzący."

    Normalność. Mileno. Żyjemy w skomplikowanym świecie. To co my uważamy za normalne dla innych może być nie do przyjęcia. Choćby wiara wyznawana w Polsce i kodeks moralny który propaguje. Dla ateisty , dla mułzumanina, dla aborygena, dla taoisty... Jak myślisz. Czy łatwo by zrezygnowali ze swoich norm moralnych na rzecz tych które Ty wyznajesz?

    "Nie uważam bym skrzywdziła Ann, bo moja recenzja w żaden sposób nie może do niej dotrzeć. :) "

    Cóż... :)

    I proszę, jeśli piszesz to zwracaj się do mnie, a nie do ogółu a mam tu na myśli fragment "Nie wiem czy dobrze się stało że Milena nastolatka i osoba wierząca w Kościół przeczytała taką książką. ".

    Przepraszam. Przyznaję - to nie było grzeczne.

    "Ja stwierdzam, że dobrze się stało, że przeczytałam tą książkę, bo przekonałam się o tym, jacy nieobliczalni bywają ludzie i jak wszyscy inni usprawiedliwiają ich zachowanie trudnym dzieciństwem. "

    Rok temu. Może dwa, na jednym z portali literackich przeczytałem opowiadanie. Tematem była nekrofilia. A ponieważ autorka ma talent, opis był bardzo realistyczny. Zapytałem autorkę czy uważa że dobrze by takie treści były upubliczniane na ogólnie dostępnym portalu... Odpowiedziała że opisała coś co mogło się wydarzyć w realnym świecie. A ludzie powinni zdawać sobie sprawę gdzie żyją. Inaczej mówiąc - idealizm stał się niemodny. Teraz króluje realizm. I to ta "Ciemna strona mocy" ;) Szczerze mówią mnie osobiście razi przeginanie w w tą ciemną lub w tą jasną.
    Jak już napisałem - świat jest o wiele bardziej skomplikowany. A człowiek jest jego odbiciem. Dlatego próba zrozumienia czyjegoś postępowania bez poznania jego historii może skończyć się błędnymi wnioskami. To nie jest próba usprawiedliwienia. To próba poznania. :)

    "Człowiek może być normalnym, nawet jeśli w młodości miał wyjątkowo ciężko, jeśli tylko chce nad sobą pracować. I to jest wyłącznie moje zdanie. Zresztą byłoby mu łatwiej gdyby umiał w coś wierzyć, nie mówię, że w Boga, ale w cokolwiek. Dziękuję Ci za opinię. Pozdrawiam serdecznie."

    ....................................:)

    Pozdrawiam Seymir

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Seymirze, bardzo przepraszam za to, że odpowiadam Ci dopiero teraz, ale w te wakacje mam wyjątkowo dużo pracy, biorąc pod uwagę wydanie mojej książki i zadania kierowane w moją stronę od wydawnictwa, z którym teraz pracuję.

      Uważam, że recenzje powinny być subiektywne, gdyż gdyby każdy recenzent spisywał wrażenia jak najbardziej obiektywnie, posty nie różniłyby się od siebie, biorąc pod uwagę kilka różnych źródeł. Nie jestem w stanie spojrzeć na daną książkę przez pryzmat innej osoby np. Ciebie, ponieważ nic o Tobie nie wiem, a gusta są różne. Ile ludzi, tyle różnych opinii i charakterów. :)

      Co do "Podejrzewam że dostała też wiele pozytywnych opini. No i to że książka miała taki nakład, świadczy że nie może być źle napisana." - cóż, ja czytałam wiele dużo lepszych książek pod względem stylu pisania, słownictwa. Moim zdaniem bluźnierstwa są dopuszczalne, ale do pewnego stopnia. Nie mogłam patrzeć na to "kurwa", które kończyło rozdział, po prostu nie mogłam. Uwierz mi, istnieje wiele innych sposobów na podkreślenie nerwowego charakteru czy tandetnej sytuacji, dlatego wiem, że pod tym kątem autorka mogła się bardziej postarać. Co do sprzedaży... nie oszukujmy się, ludzie lubią seks i to co jest niezobowiązujące. Nie doceniają literatury,która przekazuje jakieś wartości tj. rodzina czy szacunek do drugiej osoby.

      Przykro mi Seymirze, nie zmienisz w żaden sposób mojego zdania, jednak bardzo Ci dziękuję za to, że podzieliłeś się ze mną swoimi przemyśleniami. :) Zobacz, w porównaniu do Pani James kto posługuje się piękniejszym,dużo lepszym językiem - Ty czy ona? Pytam, ponieważ ja już mam swoją SUBIEKTYWNĄ odpowiedź na to pytanie.

      I pragnę Cię prosić o to, byś nie zwracał się do mnie "Mileno", jak ktoś mówi do mnie w taki sposób, czuję, jakbym zrobiła mu krzywdę tym, że istnieję. Jako administrator tego bloga jestem dla Ciebie - jak i dla innych - Misią. Po prostu. :) Jak widać, jestem też zapaloną przeciwniczką wszelkich zwrotów formalnych, a moje pełne imię i nazwisko wykorzystuję tylko przy publikacji mojej powieści. Niestety, to nie będzie kolejne" 50 twarzy Greya", to będzie science fiction.

      A co do literatury erotycznej... otrzymałam do recenzji dwie książki Sylvii Day, ze względu na to, że moja ocena "50 twarzy..." była inna od wszystkich (choć ja tak nie uważam) i wydawnictwo chciałoby się przekonać, co powiem o tych dwóch pozycjach. :D Czy to jest normalne? Przecież ja "zjechałam" tę książkę i nie poleciłam, a wręcz odradziłam. Ludzie mnie zaskakują pod każdym względem, niestety - jak się okazuje - takie właśnie jest życie.

      Trzymaj się ciepło. Ściskam. :)
      Misia.

      Usuń