Zacznę od tego, że chyba nikt nie ma tak, że jednego dnia, w jednej godzinie, określonej minucie zaczyna kogoś lubić, być kimś. No i w moim przypadku również nie było inaczej. O One Direction pierwszy raz usłyszałam bodajże w telewizji, to była nowość, media szalały na ich punkcie, szczególnie głośno było o nich na kanałach muzycznych i w gazetach. Popchnięta zwykłą, ludzką ciekawością puściłam "What makes you beautiful" i zachwycałam się urodą chłopców oraz tym, że piosenka naprawdę dobrze wpadała w ucho. Potem posłuchałam jeszcze kilku ich piosenek i w sumie bardzo miło spędziłam przy tym czas. Niestety właśnie wtedy dała o sobie znać zasada równowagi we wszechświecie - One Direction mieli wielu fanów, co wiąże się z posiadaniem równie wielu tzw. 'hejterów'. I właśnie ci wspomnieni 'hejterzy' bardzo obrażali 1D, wyzywając ich od 'pedałów' głównie za kolorowe spodnie i, modne wtedy, grzywki. Niestety właśnie w tym czasie byłam osobą ślepo podążającą za tłumem, lubiącą słuchać polskiego rapu (serio, haha) i mimo tego, że ich piosenki naprawdę bardzo mi się podobały, to wolałam nie przyznawać się do tego publicznie i myśleć tak jak wszyscy. Sprawiło to, że naprawdę zaczęłam tak myśleć! Nie do wiary? A jednak. Tak się składa, że był to czas początku mojej nauki w gimnazjum, a w klasie zaprzyjaźniłam się z dwiema Directioners. A jak wszyscy wiedzą, jeśli ktoś się z kimś zaprzyjaźni, to spędza z tą osobą wiele czasu, więc ja, spędzając z nimi czas, wiele nasłuchałam się o One Direction. Powoli mój sposób myślenia się zmieniał, dziewczyny nie wstydziły się tego, że ich lubią, co było dla mnie dobrym przykładem, Dzięki nim przyznałam się przed samą sobą, że ja również kocham One Direction, to była moja sprawa i, że trzeba olać hejterów. Już zawsze pozostanę dozgonnie wdzięczna dziewczynom, nie tylko za to, że dzięki nim w 100% przekonałam się do 1D, ale za to, że nauczyły mnie, że nigdy nie należy wstydzić się tego, kogo się lubi i kim się jest.
Zacznę od tego, że chyba nikt nie ma tak, że jednego dnia, w jednej godzinie, określonej minucie zaczyna kogoś lubić, być kimś. No i w moim przypadku również nie było inaczej. O One Direction pierwszy raz usłyszałam bodajże w telewizji, to była nowość, media szalały na ich punkcie, szczególnie głośno było o nich na kanałach muzycznych i w gazetach. Popchnięta zwykłą, ludzką ciekawością puściłam "What makes you beautiful" i zachwycałam się urodą chłopców oraz tym, że piosenka naprawdę dobrze wpadała w ucho. Potem posłuchałam jeszcze kilku ich piosenek i w sumie bardzo miło spędziłam przy tym czas. Niestety właśnie wtedy dała o sobie znać zasada równowagi we wszechświecie - One Direction mieli wielu fanów, co wiąże się z posiadaniem równie wielu tzw. 'hejterów'. I właśnie ci wspomnieni 'hejterzy' bardzo obrażali 1D, wyzywając ich od 'pedałów' głównie za kolorowe spodnie i, modne wtedy, grzywki. Niestety właśnie w tym czasie byłam osobą ślepo podążającą za tłumem, lubiącą słuchać polskiego rapu (serio, haha) i mimo tego, że ich piosenki naprawdę bardzo mi się podobały, to wolałam nie przyznawać się do tego publicznie i myśleć tak jak wszyscy. Sprawiło to, że naprawdę zaczęłam tak myśleć! Nie do wiary? A jednak. Tak się składa, że był to czas początku mojej nauki w gimnazjum, a w klasie zaprzyjaźniłam się z dwiema Directioners. A jak wszyscy wiedzą, jeśli ktoś się z kimś zaprzyjaźni, to spędza z tą osobą wiele czasu, więc ja, spędzając z nimi czas, wiele nasłuchałam się o One Direction. Powoli mój sposób myślenia się zmieniał, dziewczyny nie wstydziły się tego, że ich lubią, co było dla mnie dobrym przykładem, Dzięki nim przyznałam się przed samą sobą, że ja również kocham One Direction, to była moja sprawa i, że trzeba olać hejterów. Już zawsze pozostanę dozgonnie wdzięczna dziewczynom, nie tylko za to, że dzięki nim w 100% przekonałam się do 1D, ale za to, że nauczyły mnie, że nigdy nie należy wstydzić się tego, kogo się lubi i kim się jest.
OdpowiedzUsuńChyba wiem, o kim mowa :D
Usuń