środa, 14 października 2015

#Łaciata recenzja ~ 51

"Szkoła latania" - Sylwia Trojanowska


   
   Na powyższym zdjęciu możecie podziwiać mój dość już zdezelowany egzemplarz "Szkoły latania", za który serdeczne podziękowania składam na ręce wydawnictwa Videograf.

   "Szkoła latania" to nie jest jednoznaczny tytuł i nigdy nie pomyślałabym, co znajdę w środku. Nie przeczytałam opisu z tyłu okładki, przyznam się, po prostu stwierdziłam, że biorę to i już, okładka mnie powaliła, jest przepiękna! Pierwsze co wpadło mi na myśl po zobaczeniu tej książki to stara piosenka z reklamy Kinder Bueno, gdzie padły słowa "heaven, I am in heaven" od razu zbudowała we mnie przekonanie lekkiej, błogiej lektury i nie pomyliłam się! :)

   Historia Kaśki jest dla mnie totalną nowością, bo zwykle chcemy czytać książkę o bardzo wyidealizowanej kobiecie, którą chciałybyśmy naśladować, a ja strasznie chciałam sprawdzić to zakończenie, czy jej się uda. Co takiego musi zrobić? Cóż, Kasia musi schudnąć, gdyż grożą jej poważne problemy zdrowotne.

   Czy łatwo jest schudnąć?
   Dla kogoś kto jest szczupły - na pewno, ale dla Kasi niekoniecznie... 
   "Szkoła latania" to powieść o zmaganiach dziewczyny ze swoimi słabościami, jak i kompleksami. Mi osobiście ta książka pozwoliła dostrzec, jakie problemy mogą nękać ludzi poza tymi, które odczułam na swojej skórze osobiście i wczuć się w rolę.
   Nie mam pojęcia, jak poradziłabym sobie psychicznie z otyłością, raczej byłabym w depresji i nie wiele by wyszło z wysiłków moich rodziców. Kaśka to przykład na to, że nie ma osiągnięcia bez potencjału i chęci pacjenta oraz odpowiedniego podejścia lekarza do tematu.

   Fabuła staje się bardziej zawiła w momencie, gdy Kasia poznaje Maksa, a raczej, gdy chłopak zaczyna do niej pisać. Wątek romantyczny w tej książce jest wyjątkowo dobrze wpleciony, wpływa na bohaterów, ich zachowania oraz ciekawi, zachęcając jednocześnie do czytania. Ja kibicuję tej parze mimo wszystko, bo miłość, która łączy tę dwójkę bohaterów nie da się inaczej nazwać, jak słodką.  

   Zakończenie książki pozostawia wyrwę w sercu i aby ją załatać musimy sięgnąć po drugi tom, na który czekam z nieskrywaną niecierpliwością! Musicie dać szansę sobie jak i tej powieści. Sobie - byście mogli otworzyć oczy na różne problemy, które mogą na Was spaść, jeżeli odpowiednio o siebie nie zadbacie i książce - by nie była Wam obojętna. 

   Bardzo serdecznie polecam Wam lekturę "Szkoły latania" na długie jesienne wieczory! :)


"Tworzyliśmy coś, co mogło być piękne i tylko od nas zależało, czy takie będzie."

Misia.
OCENA KSIĄŻKI:   6 

4 komentarze:

  1. Zachęciłaś mnie do tej książki! Ląduje na mojej liście "do przeczytania" :)
    Pozdrawiam, Ruciakowa.

    ruciakowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakiś czas temu zastanawiałam się nad jej zakupem, ale nie zdecydowałam się i teraz trochę żałuję, no ale może jeszcze będzie okazja :) Aha i gratuluję wydania książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za miłe słowa. <3 A książkę polecam, sama nie byłam przekonana na początku. :)

      Usuń