środa, 1 kwietnia 2015

#Łaciata recenzja ~ 11

"Zmierzch" - Stephenie Meyer


   "Zmierzch" jak sądzę przeżywał swoją świetność wieki temu, gdy na rynek weszła ekranizacja w reżyserii Catherine Hardwicke, a tu mam na myśli rok 2008.

   Ja "Zmierzch" miałam okazję czytać w zeszłym roku i przyznam, że jest to moja ulubiona część ze wszystkich czterech, które opisują nierealne życie Belli Swan. 

   Ku zdziwieniu wszystkich powiem, że Edward Cullen nie podbił mojego serca, był za zimny. (Haha! Dopiero po powtórnym przeczytaniu recenzji, uświadomiłam sobie, jak to brzmi) 
   Samo stworzenie człowieka-wampira kłóci się z moją wiarą, więc niestety, muszę przyznać, że z lektury tej książki nie wyniosłam nic przydatnego lub wartościowego. 

   Stephenie Meyer pisze dobrym językiem, który akurat mnie przypadł do gustu. Książka ma przyjemną - w tym konkretnym przypadku - miękką oprawę i dużo łatwiej ją ze sobą zabierać z domu. Okładka jest bardzo nowoczesna w swej prostocie i polubiłam zastosowane przez grafików Wydawnictwa Dolnośląskiego odpowiednie stonowanie kolorów oraz to, że do sprzedaży weszła seria "biała", którą - jak widzicie - zakupiłam. 

   Z tego, co pamiętam, "Zmierzch" był pierwszą książką jaką miałam okazję przeczytać, w której tak wyostrzono wątek miłości między trójką ludzi, mam tu na myśli oczywiście: Bellę, Edwarda i Jacoba. Nie jest to umiejscowienie emocjonalne, które ja toleruję, bo niezdecydowanie mnie denerwuje, dlatego też nie polubiłam Belli i mam nadzieję, że nikt nie będzie miał mi za złe negatywnej oceny tej postaci.

   Ze wszystkich bohaterów najbardziej skradła mi serce Alice, bo jej pogodne usposobienie i miłość do mody wydało mi się bardzo ludzkie i naturalne, a jak się przekonałam, lubię normalność.

   Chcę pochwalić książkę również za wciągającą i wartką fabułę, której niektórym książkom brakuje. Przy "Zmierzchu" jednak nie nudziłam się ani chwili, o czym świadczy to, że przeczytałam liczącą ponad czterysta stron książkę w półtora dnia, chodząc do szkoły. 

   Polecam Wam lekturę "Zmierzchu" głównie dlatego, że warto zobaczyć i wyobrazić sobie to, co siedzi w głowie Pani Meyer.  


" Dotknęłam jego twarzy.- Pomyśl - odezwałam się - kocham Cię bardziej niż wszystkie inne rzeczy na świecie razem wzięte. Czy to Ci wystarcza?"

Misia.
OCENA KSIĄŻKI:  5/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz